Rok 2014 (sportowo) zaczął się słabo. Nadal nie biegałem - od 10 miesięcy - i choć pojawiła się już nadzieja, to do zrobienia pierwszego treningu jeszcze było daleko... ale się zaczął i wydarzyło się w nim kilka ważnych dla mnie rzeczy.
1. Mój Achilles - nie działał od połowy lutego 2013 roku. Po kilkudziesięciu zabiegach (w 2013 roku wziąłem ich ponad 80) mój achilles nadal nie chciał słyszeć o bieganiu... nawet z chodzeniem nie było mu po drodze. Ostrzyknięcie ścięgna bogatopłytkowym czynnikiem wzrostu miało załatwić sprawę... szpital, ostrzykiwanie, kilka tygodni o kulach... po odstawieniu kul ból występował nawet podczas chodzenia. Dowiaduję się, że czasem trzeba podać preparat nawet 3 razy... liczę... ile to jeszcze tygodni o kulach (bez samochodu)... to bez sensu jest. Na szczęście trafiam do Patrycji, która naprawia Kowala i okazuje się, że problemem nie jest achilles, a cały pas mięśni, powięzi itp, a achilles to moje najsłabsze ogniwo - taka pięta achillesa ;)... która pierwsza reaguje na niewłaściwe obciążenia, napięcia itd. Kilka (miesięcy) ćwiczeń i od kwietnia mogłem zacząć wychodzić pobiegać... trenować zacząłem 06 lipca 2014 we Włoszech ... podczas Mistrzostw Świata w BnO.
PS. namiary na Patrycję i jej gabinet udostępniam wszystkim chętnym.
2. Kadra Seniorów. W 2013 roku byłem z kadrą na MŚ we Włoszech. Zawodnicy nie mieli wówczas trenera kadry i odniosłem wrażenie, że nikt o nich nie dba i nikt im nie pomaga... wyniki jakie tam uzyskali były najgorsze od lat i... to nie była ich wina. Było mi ich szkoda, bo sami niewiele mogli zdziałać. Postanowiłem zaangażować się w znalezienie dla nich trenera. Niestety osoby, z którymi rozmawiałem nie były zainteresowane, a ja nie byłem zainteresowany pytanie tych, w których umiejętności nie wierzyłem... w końcu po konsultacji z naszym najlepszym seniorem (moim byłym zawodnikiem, a wciąż świetnym kolegą i sportowcem) podjąłem decyzję, że przy jego pomocy w roli asystenta zmierzę się z tym. Jaki miałem plan? Prosty, nie dopuścić aby zawodnicy nie byli przygotowani technicznie do startu w MŚ. Mapa, mapa i jeszcze raz mapa były dla mnie najważniejsze... żeby to zrobić skutecznie skontaktowałem się trenerem kadry Czech. Efektem tych rozmów był wspólny obóz z Czechami i do tego ich olbrzymia pomoc. Zrobiliśmy dwa obozy techniczne i jestem przekonany, ze nikt nie pękał przed terenem, który z nami współpracował (w przeciwieństwie do startów rok wcześniej). Wyniki jakie uzyskali zawodnicy są w mojej opinii dobre, ale apetyt miałem na bardzo dobre, które były w zasięgu (zwłaszcza Darii, Kowala i Rina w lesie). Co mi dały te mistrzostwa? Myślę, ze poznałem lepiej zawodników (spędziłem z nimi ok 20 dni). Co dobrego z tego wyniosłem? Zaangażowanie Kowala w start każdego zawodnika, profesjonalizm Rina, niesamowitą motywację Podzia ... i walkę do samego końca obu naszych sztafet w ostatnim dniu mistrzostw, które tylko w niewielkim stopniu pokazały co ci zawodnicy mogą jeszcze zrobić... co mnie rozczarowało? chyba, to że dla niektórych kadrowiczów deklaracje i praca nie idą w parze. Najprawdopodobniej w przyszłym roku nie będę trenerem kadry (brak możliwości pogodzenia tej pracy z obowiązkami zawodowymi i własnymi planami sportowymi).
3. Młodzież :))) rozwija się i to co raz szybciej. Nasze szesnastki dają mi bardzo dużo satysfakcji... i żeby jeszcze tylko trochę bardziej w siebie wierzyli byłoby super. Cieszy mnie zwłaszcza postawa mojego Jacka... w przyszłym roku będzie wymiatał :)... poza tym jeszcze pewnie Wika dostarczy nam wielu niezapomnianych wrażeń , czego w sumie jestem pewien :)
4. Ja sportowiec ;)... regularnie truchtam od kwietnia, trenuję od lipca... co się udało? wskoczyć na pudło dla starszych panów w sprincie (na truchtanym treningu), zaliczyć blamaż na średnim, po rozpoczęciu treningów wygrać klasyk i sztafety (z takimi asami jak Romek i Remek w składzie to akurat nie było trudno) i w Warszawie pościągać się z przyjaciółmi w nocnych (lanie od Spajdera)... w przyszłym roku im dokopię ;) W każdym razie na tyle jestem już sprawny, że zdecydowałem się na swój drugi start w MŚ Masters... zatem Szwecjo szykuj się na mnie :)
5. Porażki. Mam dwie, które mnie bolą. Najbardziej - nieudany występ Moniki na MŚ we Włoszech. Wiem ile przetrenowała, wiem z jakimi problemami się zmagała i powinna mieć dobry bieg. To była klapa. Co zawiniło? Ja zwalam na wysokość, choć nie mam 100% pewności... inna rzecz, ze powinienem o tym wcześniej pomyśleć, a tego nie zrobiłem. Do końca sezonu Monika zwolniła mnie z pisania planów i nie wiem czy jeszcze przyjdzie mi z nią pracować... mam nadzieję, że tak. Druga sprawa, która mnie uwiera to kontuzja Mary. Wiem, że miałem w niej swój spory udział zmieniając jej treningi, oczekując, że wszystko zrobi po mojemu i nie myśląc o tym, czy jest gotowa na te wszystkie zmiany już teraz. Mam nadzieję, że tym razem będzie już wszystko OK.
6. Nadzieja :) ma na imie Hanka. To mój osobisty plan na medal MŚ Seniorów dla Polski. Oczywiście więcej tu zależy od niej niż ode mnie, ale to właśnie Hania jest najlepszym motywatorem do pracy dla mnie -trenera. I nawet jeśli kiedyś powie stop - nie chce mi się już tego robić, to i tak będzie to WZÓR zawodnika do którego porównywać będę wszystkich innych. Wy inni macie naprawdę strasznie wysoko powieszoną poprzeczkę.
7. Fajna grupa ludzi - nasza sekcja z towarzyszącą nam ekipą działaczy organizujących WNOFy, Zielone i wiele innych rzeczy, o których nawet nie wiem to bardzo fajni ludzie, których świetnie jest mieć w swoim narożniku.
To tyle w dużym skrócie o 2014... ruszamy... treningi swoje własne do nowego sezonu rozpocząłem w ostatnią niedzielę... młodzież zacznie za 3 tygodnie...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz